single

Dlaczego obwiniamy ofiarę i dlaczego powinniśmy przestać?

Ruch #MeToo w mediach społecznościowych zrzesza tysiące, jeśli nie miliony kobiet i mężczyzn, którzy dzielą się swoimi doświadczeniami związanymi z molestowaniem seksualnym i wykorzystywaniem. Jest to mocny sygnał, jak powszechny jest ten problem, i być może jest to pierwszy krok w kierunku uzdrowienia i zmiany zachowań w naszym społeczeństwie. Podziwiam odwagę tych, którzy ujawniają się i dzielą swoimi historiami.

Za tymi historiami kryją się jednak elementy wstydu i poczucia winy: "Może nie starałam się wystarczająco mocno, by temu zapobiec". "To się stało, bo na to zasłużyłem". "Czy to ja jestem problemem?".

Powiem wprost: nigdy nie ma sytuacji, w której napaść na tle seksualnym byłaby winą ofiary, niezależnie od tego, czy jest nią mężczyzna czy kobieta.

Dlaczego więc w przypadku napaści na tle seksualnym istnieje tendencja do "obwiniania ofiary"? Dlaczego zastanawiamy się, czyja to wina, gdy ktoś mówi, że został zaatakowany? Dlaczego nie próbujemy zrozumieć, naprawdę zrozumieć, dlaczego takie rzeczy się zdarzają?

Nawet same ofiary mogą przyjąć pogląd, że to ich wina. Gwarantuję, że wiele spośród zgłaszających się kobiet odczuwa wstyd z powodu tego, co im się przydarzyło bez ich zgody. Widzę to na co dzień, lecząc osoby, które doświadczyły w swoim życiu traumy lub przemocy.

Niestety, jest to bardzo powszechna reakcja.

Obwinianie się jest dla osób, które były wykorzystywane seksualnie lub molestowane, sposobem na to, by wstać każdego ranka i wrócić w potencjalnie niebezpieczne okoliczności, zamaskować swój ból i zrobić to, co trzeba. Co dziwne, jest to sposób na uzyskanie emocjonalnej kontroli nad sytuacją, nad którą nie można zapanować fizycznie.

Ofiary zdają się mówić do siebie: "Jeśli to moja wina, to mogę to kontrolować", "a jeśli mogę to kontrolować, to mogę mieć pewność, że to się nie powtórzy". Jeśli pozbędziemy się tej emocjonalnej kontroli, może to być przerażające. Przyznanie się przez ofiarę do tego, że to nie była jej wina, jest jednocześnie przyznaniem, że to, co ją spotkało, może się powtórzyć i że nikt z nas nie ma pełnej kontroli nad tym, co nas spotyka w życiu. Dla wielu ofiar taka myśl jest przytłaczająca.

Jako społeczeństwo mamy też tendencję do obwiniania ofiary, ponieważ zmniejsza to nasze własne obawy o nasze siostry, żony, matki, córki i inne bliskie osoby. Jeśli uważamy, że napaść na tle seksualnym jest winą ofiary, bo miała na sobie krótką sukienkę albo piła alkohol, to łagodzi to nasz własny niepokój związany z tym, że może się to przydarzyć osobom, które znamy i kochamy.

Samoobwinianie się może być mechanizmem obronnym, który pozwala ludziom ponownie znaleźć się w okolicznościach, na które nie mają wpływu i których nie mogą uniknąć. Jest to zachowanie adaptacyjne, a może nawet instynktowne, kiedy nie można uciec z sytuacji, w której doszło do nadużycia, ale nie jest już adaptacyjne, kiedy nie ma już takiej sytuacji.

Wstyd i obwinianie siebie przeszkadzają w zdrowieniu ze skutków traumatycznych wydarzeń. Widzę to każdego dnia w mojej praktyce, pomagając osobom aktywnie uzależnionym od alkoholu lub narkotyków skonfrontować się z traumą, która przyczyniła się do ich uzależnienia. Wstyd jest jedną z najbardziej niszczycielskich emocji i niestety w większości przypadków jest on wywoływany przez samego siebie, przy dużej pomocy negatywnych komunikatów, które są wzmacniane przez innych ludzi i społeczeństwo w ogóle. Wstyd jest rakiem emocjonalnym.

Brené Brown napisała, że wrażliwość i wstyd są ze sobą powiązane. Unikanie emocjonalnej bezbronności powoduje wstyd, a kiedy unikamy bezbronności, unikamy bycia sobą, nie przyjmując do wiadomości, że nie zawsze jesteśmy silni czy doskonali. Osoby, które padły ofiarą napaści seksualnej, często starają się wytłumaczyć, że to ich wina, unikając poczucia, że naprawdę nie były w stanie powstrzymać napaści; to zaprzeczanie swojej bezbronności powoduje wstyd. Stawianie czoła tej bezbronności jest jednym z ważnych kroków w procesie zdrowienia i sprawia, że wstyd znika.

Nie ma miejsca na wstyd, gdy mówisz swoją prawdę.

Jako społeczeństwo nigdy nie wyzdrowiejemy, dopóki nie uświadomimy sobie, że musimy wyjść poza naszą instynktowną potrzebę "obwiniania ofiary" i zająć się prawdziwą naturą traumy, jaką jest dla nas molestowanie seksualne i napaść na tle seksualnym. Nasza pierwsza reakcja - obwinianie ofiary - najwyraźniej nie jest już właściwym działaniem. Zaakceptujmy tę chęć zrzucenia winy jako przelotną myśl - instynktowny impuls do samokontroli emocjonalnej w obliczu własnej bezbronności - i przejdźmy do bardziej dojrzałej reakcji, która pozwoli skonfrontować się z krzywdzicielem i powstrzymać go.